Garść myśli nt. palącej potrzeby osobistego wychowywania dzieci – czyli jak realizować naszą odpowiedzialność za świadome kształtowanie nowego pokolenia
CENNY ZAWÓD: MATKA. To Twoja prawdziwa kariera, której efekty mają wpływ na kraj, na kościół, na wieczność. Wszystko zależy od tego w co wierzysz. Jeśli wierzysz w niezwykła misję, tak ważną, że trzeba jej dopilnować osobiście – docenisz siebie i przestaniesz mówić o sobie, że „siedzisz z dziećmi w domu” – ale powiesz: „prowadzę dom i wychowuję dzieci”.
Mężu, zacznij wreszcie doceniać pracę swojej żony w domu. Ona pracuje tam tak samo ciężko jak ty, może nawet ciężej – boi jest jednocześnie: wychowawczynią, pielęgniarka, kucharką, sprzątaczką i to całodobową. Gdybyś chciał zatrudnić tyle osób do służby, nie starczyło by na to twojej pensji! Popatrz ile warta jest praca twojej żony!! I w dodatku ta praca jest wykonana DOBRZE!
Jak to się dzieje, że również ludzie wierzący ulęgają presji otoczenia i owczym pędem oddają w ręce innych misję kształtowania człowieka, którego to właśnie IM powierzył Bóg? Jak to się dzieje, ze bezkrytycznie robimy coś, ponieważ „wszyscy” tak robią?
Skutki przedszkola nie są tak brutalne i widoczne natychmiast, ale za wysyłaniem dziecka do przedszkola kryje się to samo scedowanie odpowiedzialności za własne dziecko na kogoś innego. Niewidoczna gołym okiem pozostałość tamtego myślenia. Brak przekonania: jestem kompetentny, to MNIE powierzono zadanie wychowania TEGO DZIECKA. Czasem po prostu egoizm: skoro się twierdzi, że to dobre, to pozbędę się go na część dnia, będzie łatwiej. To nie uśmierca dziecka natychmiast jak pozbycie się go w aborcji, ale konsekwencje psychiczne i społeczne dla jednostki i dla pokolenia mogą być bardzo poważne.