Christival to największa chrześcijańska impreza Europy. Rozmach i poziom są nie tyle imponujące, co wręcz niewyobrażalne – dlatego odbywa się raz na 6-8 lat. Tyle trwa przygotowanie, a samo zamykanie imprezy trwa około 2 lat. Podziwiam, że znów znaleźli się chętni, żeby to organizować. W tym roku, pod hasłem „Jezus dotyka” („Jesus bewegt”), było nas 12 tysięcy uczestników. Grubo ponad 200 seminariów do wyboru, warsztaty, koncerty, ok. 200 arcyciekawych stoisk informacyjnych, prezentujących najprzeróżniejsze możliwości zaangażowań misyjnych kościoła.
[slideshow=4]
…
Na przed-poprzednim Christivalu („Come, follow Jesus”), dwanaście lat temu zaskoczyła nas, Polaków, ilość aktywnych misyjnie i prężnych stowarzyszeń branżowych (nie mylić z niezobowiązującymi „duszpasterstwami środowisk”). Np. czy wiedzieliście, że aby głosić ewangelię warto założyć „Stowarzyszenie chrześcijańskich fryzjerów”, „Stowarzyszenie chrześcijańskich piekarzy i ciastkarzy”, „Stowarzyszenie chrześcijańskich modelarzy budujących kolejki”.
W tym roku nas, Polaków zachwyciły stoiska „Policjanci dla Jezusa” oraz „Ochroniarze dla Jezusa” (stale ktoś robił sobie z nimi zdjęcia); autentyczna jurta mongolska (jak oni tam żyją w szczerym stepie i całe rodziny w jednej izbie!!!?). Akcja zewangelizowania Mongolii zainicjowana przez Waltera Heidenreicha zaowocowała powstaniem mnóstwa żywych kościołów – a Mongołowie, gdy się nawrócą, potrafią uwielbiać Pana po… 72 godziny non-stop. Na innym stoisku była możliwość przywdziania na siebie i pomęczenia się w pełnym, najsurowszym stroju muzułmanki (ileż to warstw, a patrzysz przez siateczkę) i pochodzenia w nim, co zachęcało do modlitwy za tych ludzi. Można też było zobaczyć autentyczną „salę” lekcyjną typową dla Afryki, gdzie indziej wykaligrafować swój ulubiony werset biblijny po rosyjsku dla misjonarzy jadących wkrótce do Kijowa, by owe wersety rozdawać ludziom na ulicach miasta. Nasze dziewczęta chętnie podpatrywały metody pracy przy stoisku młodzieży promującej czystość przedmałżeńską (z panną młodą-manekinem), gdyż ten temat również leży nam na sercu.
Największe zaś stoisko (oby tylko dlatego) jakby najmniej tłumnie oblegane należało do Open Doors, organizacji założonej przez słynnego brata Andrew (u nas znana jest jego pierwsza książka, „Przemytnik”), który w czasach komunizmu przemycał Biblie do krajów komunistycznych, w tym do Polski. Obecnie ewangelizuje terrorystów Hamasu i troszczy się o prześladowanych chrześcijan oraz ich rodziny. Do nich właśnie można było na miejscu napisać budującą kartkę lub liścik, a specjalny kurier dostarczy to wsparcie do rąk własnych, np. takiej wdowie, Pauline z Gazy, której męża porwano i zabito na jesieni, bo prowadzili sklep z Bibliami. Albo do Noviany, która Szla do szkoły z dwoma koleżankami, gdy napadli je Muzułmanie ścinając obu koleżankom głowy maczetami. Noviana poraniona uciekła i teraz wychodzi z traumy.
Bardzo poruszał makieta klatki, w której przetrzymywano w Wietnamie chrześcijan w pozycji przygiętej aż do … 40 dni. Poczuliśmy się zachęceni, by i u nas powołać filię Open Doors, aby wspierać cierpiących braci na całym świecie i informować o ich losach.
Dla mnie osobiście, ale nie tylko dla mnie, największym przeżyciem było podziwianie wyćwiczonego kunsztu i natchnienia Ducha Świętego u profesjonalnego mima, kogoś w rodzaju naszego Krosnego, ale przedstawiającego wyłącznie scenki chrześcijańskie. To było nie tylko zabawne (np. ilustrując Ewangelię św. Jana przesuwał po stole truskawki pobekując, że to na niby owce, a na ucztę na powrót syna marnotrawnego zaszlachtowano… cukinię), ale dotykało głębi serca. Filmiki z jego scenkami można oglądać w Internecie pod adresem:
http://pl.youtube.com/user/radieschenfieber
Wieczorne gale i festiwale w przeróżnym stylu od chrześcijańskiego rapu do swingu na porównywalnym poziomie gali, jak nasza „miss Polonia” [zdjęcie 122] (oczywiście porównywalnym w oprawie, nie w treści), koncerty na żywo gwiazd takich jak Matt Redman, w tym również festiwal uwielbienia na krytym basenie ze znajdowaniem wersetów w niezatapialnych Bibliach itp. Cudem udało się tam dostać (bo rezerwacja była miesiące temu), mając przezornie w sumie 4 stroje kąpielowe, w tym jeden uczestnik jechał na Christival prosto z zajęć WF na basenie w Polsce.
I oczywiście bardzo wartościowe warsztaty do wyboru od znajdowania Boga w fizyce kwantowej począwszy, przez tzw. małe formy sztuki pomocne w ewangelizacji i ilustrowaniu nabożeństw i spotkań.
Niezwykłe, że wszystko to zachowywało również dobry poziom duchowy, jednocześnie będąc „strawne” i „przyswajalne” dla osób niewierzących, które na Christival zaprosili wierzący kumple.
Co ciekawe i warte nagłośnienia, ta chrześcijańska megaimpreza odbywała się nie tylko pod patronatem ministerstwa oświaty, ale otrzymała, podobnie jak poprzednie edycje, znaczne dofinansowanie z budżetu państwa. Nigdy nie zapomnę jak 12 lat temu na Christivalu „Come, follow Jesus” przed wystąpieniem Caio Fabio (nawróconego gangstera z Ameryki Południowej, który dowodził, że najbardziej religijni ludzie ukrzyżowali Jezusa) tłumaczyłam dla setek Polaków na słuchawki wystąpienie ówczesnej pani minister oświaty, że opłaca się dofinansowywać chrześcijańskie imprezy, BO BĘDZIE PO PROSTU MNIEJ NARKOMANII I CIĄŻ NASTOLATEK. Niechże i nasze państwo polskie będzie świadome dobroczynnego wpływu kościołów i zacznie to naśladować u nas.
I oto ku zaskoczeniu wszystkich parę miesięcy przed ostatnią imprezą rozpętała się kampania partii Zielonych przeciw Christivalowi, w zasadzie tylko z powodu potężnego sprzeciwu wobec jednego z 230 seminariów – „Zrozumieć homoseksualizm – szansa na zmianę” oferowanego przez DIJG (Niemiecki Instytut Młodzieży i Społeczeństwa). Sejmowy przywódca partii Zielonych, Volker Beck – (homoseksualista) podniósł larum nazywając to „niebezpiecznymi psychokursami” i „ofertą wrogą mniejszościom” i zażądał wycofania dotacji rządowych. Przedstawicielka Instytutu, Elke Pechmann, uzasadniając pojawienie się tego seminarium mówi: „Ujmujemy się za zapomnianą mniejszością i jej pragnieniem zmienienia się. Nasza pozycja bazuje na podstawach naukowych i praktycznych doświadczeniach”. *
Aby nie kojarzono Christivalu wyłącznie z tym seminarium, Instytut wycofał je wcześniej z programu. Co zaskakujące, to nie tylko nic nie pomogło, ale nawet ataki zdawały się nasilać. Elke Pechmann mówi dalej w wywiadzie: „Pan Beck zazwyczaj używa sloganów. „Homofobia”, „antyhomoseksualny”, „doprowadzanie ludzi do samobójstwa”, „dyskryminacja”, „niebezpieczne szarlataństwo”. To są argumenty nie pozwalające na dyskusję, grające na emocjach i uniemożliwiające dalszą polemikę”. * Z drugiej strony działania Volkera Becka zdają się przekazywać młodym ludziom informację: „W tym kraju o pewnych swoich przekonaniach nie możesz powiedzieć głośno”. Co jeszcze dziwniejsze, przed Christivalem młodzież, również Muzułmanie, wysyłała nawet do polityka zbiorowe i osobiste maile prosząc go, by jednak pozwolił, aby to seminarium się odbyło. A przecież to w ogóle nie leżało w jego kompetencji, by na nie zezwolić lub go zabronić!
Co zaś możemy powiedzieć my sami jako uczestnicy o atakach na Christival?
Gdy dotarliśmy na miejsce i stanęliśmy w pobliżu hali, pytając ochronę, gdzie mamy zaparkować, dziwiły nas krzyki tłumu dobiegające z drugiej strony budynku. Powiedziano nam, że to demonstracja Zielonych przeciw Christivalowi. Za chwilę wysłana przez nas osoba pędem wróciła razem z ochroniarzem – gonił ją człowiek z nożem. Później dowiedzieliśmy się od jednego z głównych organizatorów, że zanim dojechaliśmy, była również strzelanina. Wielu agresywnych ludzi wdzierało się siłą na teren Christivalu. Lecz wiemy też, że jednym przypadku, gdy ochrona i policja nie nadążały, młodzi ludzie w wieku 16-18 lat zamiast uciekać przed napastnikami utworzyli kordon i stawili im czoła. Na ulicach zaś, szczególnie w pobliżu miejsc christivalowych, zauważyliśmy plakaty drwiące z chrześcijaństwa i jego wartości, z małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, z posiadania dzieci.
Jedną z najmilszych form wyjścia ku mieszkańcom Bremy były zaczynające się o 21:30 koncerty w tramwajach [zdjęcie 298]. W konkretnych liniach zapowiedziano hip-hop, pop itp. Trzeba było to zobaczyć na własne oczy: reakcje mieszkańców, gdy podjeżdża na przystanek oświetlony tramwaj, rozśpiewany, kiwający się do rytmu, pełen młodych ludzi (zespół uwielbienia umieszczano na przegubie, w połowie tramwaju). Ale z powodu ataków (Zieloni) na 2 środkowe dni zrezygnowano z tych koncertów.
* wywiad z czasopisma Salzkorn, marzec-maj,2/2008, nr 233, s.58
* wywiad z czasopisma Salzkorn, marzec-maj,2/2008, nr 233, s.61